Śmierć u bram nadziei

Red. Adam Sikorski

Było… nie minęło, program znany wszystkim miłośnikom historii. Prowadzi go niezłomnie od lat, red. Adam Sikorski. Być może kiedyś zaprosimy go wraz z ekipą do Tucholi, aby podzielić się z telewidzami historią Naszego Regionu – pracujemy nad tym już dzisiaj. Zanim to jednak nastąpi, zapraszamy do naszego telekina.

Niemal każdy z odcinków cyklu ma charakter wyprawy poszukiwawczej. Akcja biegnie dwutorowo; ekipa przeszukuje georadarem miejsca wydarzeń i katastrof sprzed lat, bada jeziora, rzeki i bagna, szpera w złomowiskach, przeszukuje stare kuźnie w poszukiwaniu części polskich wrześniowych czołgów. Równolegle przedstawia dokumentalną opowieść o ludziach zaangażowanych w wydarzenia, opowiada o polskim przemyśle zbrojeniowym i utalentowanych konstruktorach sprzed lat.

Efekty tych działań są zaskakujące: namacalne fragmenty historii, ślady sprzętu, który uznano za zaginiony. Znaleziska po konserwacji trafiają do lokalnych muzeów uzupełnione – tam gdzie to możliwe – o fotografie załogi i opisy bitew. Najcenniejsze poddawane są rekonstrukcji, jak czołg 7TP, duma polskich konstruktorów, czy tankietka TK 3. Samoloty trafiają do Lapidarium, ostatniego hangaru dla szczątków maszyn bojowych. Mieści się ono w Jednostce samolotów F 16 w Łasku.

W miejscu, gdzie znaleziono szczątki, zostaje zwykle trwały znak w postaci pomnika.

Czytaj dalej

LISIA GÓRA – SCHRON BOJOWY NR 5

To była spontaniczna akcja, o godzinie dziesiątej zadzwonił telefon, a głos prezesa w słuchawce poinformował mnie, że część naszego Stowarzyszenia wyrusza dzisiaj do Kęsowa – miejsca wyjątkowego. Gmina Kęsowo jest nam szczególnie bliska, a wzorowa współpraca z władzami tej przepiekanej gminy, daje nam niezwykłą satysfakcję z dobrze wykonanych działań. Cóż to za działania? Zaproponowaliśmy władzom, że zaopiekujemy się jednym z obiektów historycznych oraz zapewnimy ciągłość w odtwarzaniu epizodu ostatniej wojny, który toczył się właśnie pod Kęsowem. Jedną z takich rekonstrukcji wykonaliśmy w 2010 roku. Czy udała się? Sądząc po zachowaniu widzów…tak. Swoista niespodzianką dla gminy jest to, że w wolnych chwilach zajmujemy się porządkowaniem terenu obiektów historycznych, które w myśl naszej zasady… ocalimy od zapomnienia.

Dzięki uporowi naszego prezesa i wzorowej współpracy z władzami Gminy Kęsowo, teren nam powierzony jest w doskonałym stanie i ma opiekuna, który regularnie go dogląda. W zamian, właśnie w tym miejscu organizujemy specjalny obóz, który stanowi zaplecze podczas rekonstrukcji historycznych z wykorzystaniem ciężkiego sprzętu. Miła zabawa, choć nie tylko, to nie teoretyczna, a praktyczna lekcja historii w specyficznym otoczeniu.

Czytaj dalej

Pierwszy marsz pamięci do bunkra „Jedlina 102″ (cz3)

Powróćmy do naszej galerii w trzeciej już jej części. W czasie, gdy grupa maszerowała do Jedliny 102, wykorzystaliśmy z prezesem HiP-u czas na to, aby odrobinę wcześniej dotrzeć do celu. Przygotowaliśmy miejsce, gdzie wszyscy będą mogli odpocząć, a później nadszedł czas na mały rekonesans w terenie i sesję fotograficzną z obiektem historycznym w roli głównej. Musimy  wspomnieć o naszych gospodarzach. Państwo Brygmanowie, byli dla nas niezwykle gościnni, przyjęli nas na terenie swojej posesji i podzielili się swoją wiedzą o historii miejsca, do którego zmierzamy. Serdecznie dziękujemy za przyjęcie i cierpliwość.

Czytaj dalej

Pierwszy marsz pamięci do bunkra „Jedlina 102″ (cz2)

Przed nami prawie dwadzieścia kilometrów marszu, pierwszy „popas” zaplanowaliśmy w miejscowości Plaskosz, drugi w Gołąbku, a później marszruta ciągła, aż do celu – obelisku ku pamięci, ale o tym za chwilę. Piękny, niedzielny poranek, spora grupa uczestników w pełnym oporządzeniu historycznym, humory dopisują. Kawalkadę eskortują dwa samochody. Pierwszy – wóz zabezpieczenia medycznego, drugi – prasowy, mediów niezależnych BSN. Po kilku godzinach dociera trzecie auto – mikrobus. Marsz do celu trwa około czterech godzin. Twarze roześmiane, humory dopisują, z pieśnią na ustach …ruszamy w drogę!

Czytaj dalej

Pierwszy marsz pamięci do bunkra „Jedlina 102” (cz1)

Po 148 latach w 1920 r. Bory Tucholskie odzyskały niepodległość, ale nie na długo, bo kolejna tragiczna karta w dziejach tych ziem została zapisana 1 września 1939 r. Był to dla miejscowej ludności okres terroru i eksterminacji. Wiele miejscowości i ostępów leśnych zostało upamiętnionych jako miejsca pamięci narodowej. Świadkiem masowych kaźni był las w Rudzkim Moście, położony tuż przy granicy TPK. Działały na tym terenie grupy konspiracyjne, które potem zasilały oddziały partyzanckie „Gryfa Pomorskiego” i Armii Krajowej. W 1944 r. nasilił swoją działalność oddział „Jedliny-102” AK pod dowództwem por. Jana Sznajdera „Dęba”. Stacjonował on w leśnym bunkrach pod Wielkim Gacnem, na terenie otuliny parku. U źródeł rzeki Stążki, na tzw. Wierzchowniku pozostały ruiny bunkrów oddziału „Jedliny-102”. W okolicy Jeziora Okonińskiego działała grupa desantowa pod dowództwem por. Miętkiego. Znajduje się tam pamiątkowy obelisk. W połowie lutego 1945 r. ofensywa wojsk radzieckich spowodowała wycofanie się wojsk niemieckich i wyzwolenie mieszkańców spod jarzma nieprzyjaciela.

Fotoreportaż

Czytaj dalej

Słowo od autora

Witamy w nowej odsłonie witryny „Historii i pamięci”.

Autor

Kiedy wraz z moim przyjacielem Zbyszkiem Kabatem, zakładaliśmy Stowarzyszenie Miłośników Historii Borów Tucholskich, nawet przez myśl nam nie przeszło, jak z trudnym przedsięwzięciem przyszło nam się zmierzyć. Owa trudność nie wynikała z braku środków, czy wiedzy, problem stanowiło i stanowi dotarcie do faktów, których daremnie szukać w bibliotekach, archiwach, skryptach, czy publikacjach.  Wtedy właśnie, czymś oczywistym stało się poszukiwanie wiedzy u źródeł, tzn. poprzez bezpośredni kontakt ze świadkami wydarzeń, które miały miejsce w Naszej Małej Ojczyźnie. Wiedzieliśmy o tym, że wiedza ta jest na wyciągnięcie ręki, jednak zadanie wydawało się karkołomnym bez pomocy osób trzecich. I chyba właśnie w ten sposób zaraziliśmy naszą pasją aż tak wiele osób. Dzisiaj, stanowią one trzon HIP-u. Spieramy się, polemizujemy w każdej sprawie, jednak łączy nas jedno – wspólny cel i sposób, w który docieramy do kluczowych zdarzeń.

Czasami mamy wrażenie, że znajdujemy się w jakiejś piekielnej machinie czasu, dzięki której niemożliwe stało się wykonalnym. Będąc tak zmotywowanymi, trwamy w uporze już ponad dwa lata, niewiele? Nic bardziej mylnego, nie mam wątpliwości, pomimo wielu perturbacji, praca HIP-u, to pasmo sukcesów, które prócz naszych wysiłków, zawdzięczamy wspaniałym ludziom, którzy wspomagają nas w każdy sposób. Nie chcę, aby pewne słowa brzmiały zbyt pompatycznie, jednak w tym przypadku jest to jak najbardziej uzasadnione.

Władze samorządowe, służby porządkowe, czasopisma i gazety, radio, instytucje i osoby prywatne, to już nie jest marzenie, czy mrzonki, to coś jak najbardziej realnego, wręcz namacalnego, czego nie spodziewaliśmy się, po tak krótkim czasie działania Naszego Stowarzyszenia.

Czytaj dalej