Mam niebywałe szczęście, tuż obok mojego domu, mieszka wnuk znanego i znakomitego pisarza – dokumentalisty – Arkadego Fiedlera. Mało tego, miałem szczęście przez krótki czas pracować wraz z nim w jednej firmie. Kiedy poznaliśmy się odrobinę lepiej, poznałem zupełnie nowe fakty z życia jego wielkiego dziadka. Tak, oczywiście, moi czytelnicy doskonale wiedzą o tym, że lotnictwo, zwłaszcza wojskowe jest mi równie bliskie, jak i inne techniki wojskowe. Jest mi bez różnicy, czy mam do czynienia ze współczesnością, czy też z zamierzchłą przeszłością, każda historia oparta o mocne fakty jest warta opowiedzenia, zwłaszcza wtedy, gdy bohaterskie czyny naszych pilotów z czasów wojen, przyćmiewane są przez rzeczywistość, która niestety, nie wygląda już tak różowo.
O słynnym Dywizjonie 303 słyszał chyba każdy, jednak nie wszyscy wiedzą, że wiedzę tę zawdzięczamy tym, którzy byli blisko walczących. Arkady Fiedler miał tę możliwość i skrzętnie przedstawił ją na kartach swojej książki, którą opatrzył wiadomym tytułem.
Rozpoczęło się straszne lato 1940 roku.